Bomba witaminowa, czyli krem z marchewki na ostro
Długo nie mogłam się przełamać i spróbować kremu z marchwi.
Dlaczego? Bo nie lubię gotowanej marchewki, ale ostatnio bardziej przyglądam
się swoim posiłkom i chcę zadbać o potrawy pełne witamin.
Tak też w mojej głowie zrodził się pomysł zrobienia kremu w
wersji ostrej i wiecie co? Powstrzymywałam się przed wzięciem dokładki!
Składniki:
- 1 kg marchwi
- 1 cebula
- 1 litr bulionu
- 2,5 ząbka czosnku
- Szczypta chili
- Szczypta papryki słodkiej
- Kawałek imbiru lub ¾ łyżeczki
Jak ja to robię?
Obieram i kroję marchew w talarki, a cebulę w piórka.
Pokrojone składniki smażę (najlepiej na maśle klarowanym), czosnek przeciskam
przez praskę i dalej smażę. Na patelnię dodaję chili, paprykę słodką i imbir
(świeży wcześniej ścieram na tarce). Następnie łączę bulion z marchewką i
dodatkami z patelni. Gotuję do momentu aż marchewka będzie miękka. Następnie
zdejmują z gazu i całość blenduję. Podaję z odrobiną jogurtu greckiego. Co
ciekawe wybierał go mąż i sięgnął po ten o obniżonej zawartości tłuszczu. Mężu
czyżby to była sugestia, że mam za dużo kochanego ciałka? :)
A Wy lubicie takie zupy krem? Wolicie marchew w wersji
słodkiej, czy ostrej? Jaka jest Wasza ulubiona zupa?
Ps. Nie każdy rozpozna po smaku, że jest to zupa marchewkowa.
Pozdrawiam blogująca żona!